Fanon Totalnej Porażki

Na tej wiki głównie przechowujemy stare fikcje pisane przez użytkowników. Jeśli któryś z nich przebywa na innych wiki, a nie chciałby, żeby one były dostępne na stronie, prosimy o kontakt z admininistratorami wiki w celu ich usunięcia.

CZYTAJ WIĘCEJ

Fanon Totalnej Porażki
Advertisement


Rozłączenie:

  • Judd
  • Rose
  • Ginger
  • Eddie
  • Courtney
  • Noah
  • Brittany
  • Brick
  • Ashley




Czołówka:

[Na tle portu podnoszą się wszystkie sprzęty. Kamera jedzie prosto i zatrzymuje się przy domku dziewczyn, Karen wyrzuca z niego Eddie'ego, który po chwili wstaje i strzela z procy kamieniem w pokój zwierzeń, który się przewraca i wychodzi z pod niego rozłoszczona Courtney, Trent pomaga jej wstać. Sierra podchodzi do nich i notuje. AJ i Tony wyglądają z okna domku chłopaków i śmieją się z sytuacji. Kamera szybko przenosi się w prawo i spotykamy w stołówce Bricka, Eliasa mówiącego coś do Brittany i zazdrosnego Judd'a. Ginger, Rose i Ashley czytają przy ognisku jakąś gazetkę, kiedy obrywają z skażonych pianek, Chris i Chef się śmieją.]



Domek chłopaków:

Eddie: Chłopaki! Chłopaki!

[Noah i Judd budzą się.]

Noah: Czego chcesz? Obudziłeś nas.

Eddie: Mamy problem! Dziewczyny na pewno też założyły sojusz! Więc teraz będzie remis w głosowaniu!

Noah: Ta? No to co w takim razie proponujesz?

Eddie: Spisek. [Błyskawica za oknem.] Musimy poderwać dziewczyny, zagłosują wtedy tak samo jak my. Wezmę się oczywiście za Ginger.

Noah: Wybieram Rose... A ty Judd?

Judd: Nie mam zamiaru. Zapomnieliście, że mam już partnerkę?



Plac główny:

[Rose, Ginger i Courtney idą w stronę łazienki.]

Courtney: Dziewczyny, wszystkie wiemy o sojuszu chłopaków. Powinniśmy założyć też swój, za nim nas wykopią z programu. Co wy na to?

Rose: Jestem za! Iiii! Będziemy prawie przyjaciółkami tym sposobem!

Ginger: Też mi odpowiada ten pomysł. Bardzo mi zależy na wygranie. Zaszłam dalej niż myślałam.



Później - stołówka:

Eddie: Najpaskudniejsze danie, jakie w życiu jadłem. [Patrzy w stronę zajadającej ze smakiem Courtney.]

<Zwierzenia>Eddie: Ha! Courtney zawsze robi kwaśniejsze miny ode mnie podczas śniadania! Chef zawiązał kolejny sojusz z uczestnikiem programu! Jestem pewien! Mam dwóch kandytatów na dzisiejszą eliminację! Judd mam nadzieję, że nie słyszysz tego.<Zwierzenia>

[Wchodzi Chris.]

Chris: Witajcie moje ulubione obiekty tortur! Śniadanko smakuje?

Courtney: I jeszcze się pytasz? Najsma... ochydniejszego dania jeszcze nigy nie jadłam? Co to w ogóle ma być?

[Po wypowiedzi dziewczyny Eddie zmierzył Chefa wzrokiem, ten to zauważył i zaczął się ze zdenerwowania pocić.]

<Zwierzenia>Courtney: Słyszałam, że posiłki Chefa osłabiają, więc zaszantażowałam go i kazałam mu przygotowywać sobie coś lepszego i pożywniejszego.<Zwierzenia>

Eddie: Courtney... Domyśliłem się! Miałaś coś smaczniejszego od nas!

Courtney: Odejdź, półgłówku. Nie rozumiem kretyniańskiego.

Eddie: Oj, dobrze go rozumiesz! To twój ojczysty język. Poza tym ja mówię po angielsku.

[Wszyscy zmierzyli Courtney wzrokiem.]

Courtney: Nie chcecie mi chyba powiedzieć, że mu uwierzyliście?!

Chris: Ludzie, weźcie się nie kłóćcie i uspokójcie się! Chodźcie za mną, dzisiejsze wyzwanie wytłumaczę wam na zewnątrz.

Eddie: Znowu chcesz nas wymęczyć zadaniem?!

Chris: A w jakiej innej sprawie miałbym do was niby przychodzić?

[Udali się za prowadzącym.]

Courtney: Eddie, próbuj dalej mnie wkopać i doprowadzić do mojej eliminacji. Nawet jeśli uda ci się to, jakoś z tego wybrnę. Wszyscy darzą mnie tutaj zaufaniem i sympatią.

Eddie: Chyba ci się mózgł odkleił, dziewczynko! Oni cie nie znoszą. Nie słyszysz tego ciągłego obgadywania? Nawet ja mam go dosyć, chociaż nie jestem tobą.

Courtney: Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Cały czas tylko zwodzisz i oszukujesz. Jesteś taką brzydszą kopią Alejandro. [Odeszła z wyraźnim niepokojem.]

Eddie: Hehe... [Uśmiechnął się pod nosem.]

<Zwierzenia>Eddie: [Leży na muszli.] Cel się powiódł, zmanipulowałem Courtney. [Nagle wpada do środka.] A fuj! Czemu to ja mam takiego pecha?! Jestem przecież dobrym człowiekiem... okej, nieważne.<Zwierzenia>



Przed stołówką:

Chris: Dzisiaj pobawimy się w naszym jakże cudownym lasku w podchody! Wersja najprostsza.

Ginger: Podchody? Znowu organizujesz parodię gry video?! O matko! Może przynajmniej będzie ciekawiej od Snacka. Jedynka czy dwójka?! Osobiście uważam drugą część za lepszą!

Chris: [Zmarszczył czoło.] Mówię o zabawie podwórkowej. [Ginger nie ogarnia, przez jej uszy przelatuje mucha.] Wyjaśnię ci tak... Zaawansowany chowany!

Ginger: Aaa!

[Eddie robi facepalma.]

Karen: [Wręcza dziewczyno kartki oraz mazaki.] Nie zróbcie sobie krzywdy, debilki. [Odeszła.]

Rose: Nie musisz się o nas martwić, Karen, nic nam się nie stanie! Jaka ona troskliwa! Hihi!

Courtney: Chris, właściwie to po co ją wziąłeś na stanowisko swojej pomocnicy? Może nas pozabijać! Nie wiesz, jaka ona jest groźna?

Chris: Wiem. Widzom i tak niezależy na tobie i nowych zawodnikach, więc niczego nie stracimy w razie jej agresji. Moja służąco, przynieś mi pomarańczowy sok! [Oberwał z kartonika.] Aua! Myślałem o innym sposobie podania... [Tym razem oberwał z obracającego się.] Moja głowa... Najpierw wyjaśnienie gry nie kumatym. [Spojrzał na Ginger.]

Ginger: No co? Nigdy o tym nie słyszałam. Na poważnie.

Chris: W tej zabawie występują dwie drużyny, uciekająca oraz ścigająca. Uciekinierzy muszą wyruszyć 30 minut przed ścigającymi. W czasie drogi zostawiają na ziemi, lub w innych miejscach różne wskazówki prowadzące do ich późniejszego końca trasy, przeważnie są to strzałki, oprócz nich muszą podłożyć jeszcze kartki z mini zadaniami. Po upływie czasu wyrusza grupa druga, jeśli nie rozwiąże wszystkich zadań przegra. Czas: 3 godziny, dziewczyny: Uciekinierki, chłopaki: szukacze. Wszystko jasne?

Ginger: Ee...

Chris: W takim razie możecie ruszać. [Żeńska część programu ruszyła.] A wam, panowie, przypominam o zasadzie półgodzinnej. Karen! Zawołaj mi Chefa! [Chef na niego spadł.] Ech... już nieważne. Chyba mam połamany kręgosłup



Chłopaki:

Eddie: Nasz ludzki zega... Noah, ile czasu jeszcze zostało? Niecierpliwię się. Chce jak najszybciej wygrać to zadanie i wprowadzić w życie nasz plan związany z dziewuchami. Na pewno się uda. Kiedy już nam się powiedzie, na którą głosujemy? Proponuje Rose. Wkurza mnie tym swoim optymizmem.

Noah: Nie ona! Chciałem przez to powiedzieć, że powinniśmy wyrzucić najsilniejszych.

Eddie: Dobra myśl. Mój intelekt w końcu się przydaje do czegoś innego niż marudzenie! [Szturchnął go tak, że aż się przewrócił.]

Noah: Uznam to zakomplement.

Eddie: Ja też, ziom! Widzisz nasze dogadywanie się? Mam finałową trójkę w kieszeni! Ja - pierwsze miejsce, ty - drugie, a Judd - trzecie! Żółwik, chłopaki! [Nikt nie przybija.] No co z wami?

Noah: Czemu to akurat ty masz wygrać program?!

Eddie: Odpowiedź na to pytanie chyba jest oczywiste, jestem najlepszy ze wszystkich uczestników. [Sojusznicy spojrzeli na siebie, po czym zaczęli iść w jego stronę.] Co kombinujecie? Stójcie! Zostawcie mnie! [Przyciemnienie.] Ratunku!!



Dziewczyny:

[Zatrzymują się.]

Courtney: To odpowiedni moment na rozpoczęcie robienia tych całych wskazówek i zadań.

Rose: [Podnosi patyki.] Możemy zrobić z nich strzałki! Jedną część mamy z głowy! Łiii! Ginger, możesz będziesz zapisywała nasze zadania? Masz ładne pismo, widziałam twój pamiętnik! [Zachichotała.]

Ginger: Że co?! Widziałaś mój pamiętnik?! Co z niego wyczytałaś?

Rose: Przeczytałam tylko pierwsze 100 stron. Król Kelandrion wydaje się przystojny z opisu.

<Zwierzenia>Ginger: Do licha! Muszę znaleźć nowy schowek! [Wstała i spojrzała na klozet.] Nie... To odpada.<Zwierzenia>



Noah i Judd:

[Przybiegają do lasu.]

Noah: Pozbycie się pana krzykacza to najlepsze co zrobiliśmy w życiu. No to jak? wchodzimy?

Judd: Powinniśmy, inaczej przegramy.

[I weszli.]



Domek chłopaków:

Eddie: [Siedzi przywiązany do łóżka.] Nie zwyciężę i w dodatku z nie mojej winy. Muszę zapamiętać, nigdy więcej sojuszów ze sportowcami i kujonami.

[Przez okno spojrzała na niego Ashley.]



Noah i Judd:

Noah: Patrz, pierwsze zadanie. Ciekawe, spodziewałem się jakiejś ogromnej ilości mutantów, a tu nic, zero.

[Pojawił się przed nimi Ezekiel.]

Judd: Musiałeś? Musiałeś to powiedzieć?

Noah: I tak by się pojawił. Niemożliwe, żeby nasze słowa go przywołały.

Judd: [Zeke się na niego rzucił.] Aaaa! Pomóż mi!

Noah: [Czyta.] "Wejdź do środka pobliskiej klatki i nakarm papuszkę". Słucham? Nie rozumiem.

Judd: [Próbuje ściągnąć z siebie chłopaka.] Chyba wiem o co chodzi! Ale najpierw mi z nim pomóż!

Noah: [Rzucił Ezekiel'owi ciastko, pobiegł za nim.] Więc?

Judd: Podczas wchodzenia do lasu widziałem coś błyszczącego. Myślę, że to ta wspomniana kratka.

Noah: Czyli musimy się cofnąć. Uroczo. Nie mogły zostawić tego wcześniej?



Plac główny:

Eddie: [Wybiega z domku.] Eddie tak łatwo się nie da! Eddie jest mistrzem! [Zauważa Chefa pilnującego Duncana siedzącego w małym pomieszczeniu, biegnie w ich stronę.]

Duncan: Chefuniu, weź, nie bądź taki. Jesteśmy do siebie całkiem podobni.

Chef: Czy ja ci wyglądam na bandziora?!

Eddie: Przepraszam.

Chef: Czego?!!

<Zwierzenia>Eddie: [Wymiotuje.] Co za smród! Powinien umyć zęby! No tak... nie stać go na szczoteczkę.<Zwierzenia>

Eddie: Chris kazał pana zawołać, podobno ma jakąś ważną sprawnę. Mówił coś o wypłacie.

Chef: Wypłata? Zostań i pilnuj więźnia. Za chwilę do niego wrócę. [Rzucił mu klucze i odszedł.]

Eddie: [Otworzył celę.] Ups... Co ja narobiłem?

Duncan: Haha! Dzięki różowobrewy! Jednak jesteś spoko. Kiedyś ci się odwdzięczę... Albo nie! [Uciekł.]

<Zwierzenia>Eddie: Zapytacie czemu to zrobiłem. Chętnie odpowiem, Chris na pewno nie zrezygnuje z kolejnego sezonu z nami, na pewno wymiesza nas ze starymi zawodnikami, więc dobrze byłoby zdobyć uznanie u nich, najepiej przed rozpoczęciem kontynuacji Radioaktywnej Totalnej Porażki.



Dziewczyny:

[Rose i Courtney kłócą się o mazak.]

Courtney: Oddaj go! Napisałaś już tysiące zadań! Teraz moja kolej!

Rose: Moja ty głupiutka, napisałam tylko 21, chce podbić do 50. Heh.

<Zwierzenia>Courtney: To jest najdziwniejsza osoba z jaką miałam do czynienia. Nawet podczas kłótni jest wesoła.<Zwierzenia>

Ginger: Dziewczyny! Nie kłóćcie się! Może od teraz Rose będzie zapisywała nasze pomysły?

Courtney: No okej... Niech ci będzie. [Skapnęła na nią kropla śliny.] Deszcz? [Spojrzała w górę i zobaczyła Ashley siedzącą na gałęzi drzewa.] Niestety nie. Lepiej przyśpieszmy. [Razem z Ginger zaczęła uciekać.]

Rose: Ashley! Gdzie ty byłaś! Tęskniłam za tobą!

Ashley: [Zeskoczyła na dół i zaczęła hipnotyzować swoim wzrokiem Rose.] Od dzisiaj jesteś moją służącą, wykonasz każde moje polecenie.



Reżyserka:

Chris: [Popija kawę razem z Karen.] Kawa to mój ulubiony napój. Nie mogę bez niego żyć.

Karen: To sobie wypij również moją, nie mam ochoty na nią. [Wylała mu za koszulę i wyszła.]

Chris: Aaaa! Parzy!

Chef: [Wchodzi.] Jestem, chciałeś pogadać ze mną o mojej wypłacie.

Chris: Wypłata?! Postanowiłeś mnie zadręczać w takim momencie?! [Rzucił w niego filiżanką, kucharz wyszedł.]

Chef: [Wychodzi z tajnego przejścia w drzewie i widzi brak Duncana w celi.] O szlak! Eddie...!



Judd i Noah:

[Chłopaki wchodzą do klatki wielkiej czerwonookiej papugi.]

Judd: Ee... Chyba ta odrobina owoców leśnych nie zaspokoi jej jednak.

Noah: Tak myslisz? [Zwierze wzięło ich w swoje szpony.] Kolejne stworzenie próbujące mnie zjeść. Nienawidzę tego obozu. Judd, wyglądasz na bardzo spokojnego i wesołego. Odbija ci ze strachu?

Judd: Skądże! Po prostu jestem pewien ratunku od strony producentów. Po nich można się spodziewać wszystkiego, ale na naszą śmierć nie pozwolą.

{STOP NAGRANIE}

Chris: Jesteś tego taki pewien? Pozwoliliśmy Ezekiel'owi na wskoczenie do lawy.

{PLAY}

[Eddie wskakuje na papugę i wyrywa jej pióro, zmniejsza się po chwili do normalnych rozmiarów. Judd i Noah spadają na ziemię.]

Noah: Dzięki za ratunek.

Judd: [Cały połamany.] Ta... Jednak równy z ciebie gość. Wybacz za tamto przywiązanie cie do łóżka.

Eddie: E tam, nie musisz wcale przepraszać, ziom! Nie trzymam długo urazy! Z resztą wcale się nie obraziłem za to!

<Zwierzenia>Eddie: Obraziłem się za co innego, za twoje przeciwstawienie mi się. Nie chcesz poderwać Courtney? Poniesiesz porażkę w takim razie! Hahahahahaha! [Wleciała mu do gardła świecąca pszczoła.]<Zwierzenia>

Eddie: Dziewczyny są niedaleko, widziałem je. Musimy się sprężyć z zrobionymi już zadaniami i je dogonić, Chris zakończy wtedy zabawę.



Później - dziewczyny:

[Courtney i Ginger uciekają, ale zahaczają o korzeń i upadają, podchodzi do nich Ashley z Rose pod wpływem hipnozy.]

Ashley: Sss! Wykonacie teraz każdy mój rozkaz, oddacie mi się do zjedzenia.

Ginger: Nigdy! Spróbuj tylko!

[Pojawia się plansza starej pikselowej gry. Ashley rzuca w Ginger swoje spojrzenia, a ona je unika, ostatecznie jednak zostaje trafiona.]

Ginger: Courtney! Powiedz!

Courtney: Ech... Koniec gry. Zadowolona? Czekaj, skoro cie trafiła to znaczy, że jesteś za...

Ginger: Oddaj pani swoje ciało, ona potrzebuje pokarmu.

[Przybiegają szukacze.]

Eddie: Ha! Rozwiązaliśmy wszystkie wasze zadania! Koniec! Czy one próbują cie zabić?

Courtney: Nie, kurde, Sherlocku! Próbują się ze mną napić herbatki!

[Nadlatuje helikopter Chris'a.]

Chris: I tak oto w ten sposób macie nowe wyzwanie! Musicie pokonać zgraję Ashley! Wciąż walczycie jako dwie drużyny. [Odleciał.]

[Wysłannice wężowej dziewczyny otoczyły bohaterów.]

Courtney: Ma ktoś jakiś pomysł? Pytam oto nawet ciebie, Eddie.

Noah: Wiem! Rose! [Zaczęła biec w jego stronę.] Ja... ja... cie kocham! [Z dziewczyny zniknął urok.]

Rose: Na prawdę?

Noah: Tak! Chcesz... ze mną chodzić?

Judd: [Uderzył się w czoło.] Mogłeś ją zapytać w bardziej romantyczny sposób.

Rose: Chce!

Courtney: Hej, milusińscy, może pocałujecie się trochę później? Teraz walczymy z żywymi zombie, nie widzicie?

Judd: Noah pokonał Rose draźniąc jej uczucia. Ginger też da się pokonać takim sposobem! Co ona lubi?!

Eddie: Wiem co lubi i to właśnie do niej idzie! Hej Ginger! [Oberwał od niej w klocze.]

Ginger: Nawet jako wysłannica Ashely nienawidzę cie. [Pobutka.] To było dziwne uczucie.

Rose: Została jeszcze Ashley! Gdzie ona... Zniknęła! Znowu

[Nadleciał helikopter Chris'a.]

Chris: Gratulacje chłopaki, wygraliście! Dziewczyny, pójdziecie na ceremonię! Hehe!

[Eddie uśmiechnął się cwanie do Courtney i zaczął coś szeptać do Rose.]



Ceremonia:

Chris: Ginger, jesteś bezpieczna. [Rzucił jej piankę, niestety oberwała.] Courtney i Rose. Odpada... Courtney!

Ginger: Pa Courtney! Spotkajmy się po finale!

Courtney: Ta... narka. [Wsiadając spojrzała na uśmiechniętego Eddie'ego stojącego za drzewem.]



Po napisach:

Courtney: [Siedzi w autokarze.] Ja jeszcze nie przegrałam! Prawnicy załatwią mi powrót!

[Na siedzeniu za nią pojawia się Duncan, za nim Ashley, a za nią z kolei Ezekiel.]

Courtney: Mam takie dziwne uczucie, że siedzą tutaj sami psychopaci.

Chef: Mówisz o sobie?!

Courtney: Stul dziub!



Odcinki Radioaktywna Totalna Porażka

Advertisement