Kadr na Natalie śpiącą w łóżku, w wałkach we włosach, maseczce na twarzy i z kciukiem w buzi. Dzwoni budzik.
Natalie: Mm, wrr! Już siódma. Biedny człowiek musi pilnować jakichś głupich dzieci...
Spogląda na związanego kamerzystę, siedzącego na krześle. Zaczął się miotać.
Natalie: Co ty tu robisz!? Ej, kto mnie w takim razie kameruje!?
Izzy: Ja! Fajnie, co nie? Hyhy!
Wyskakuje przed kamerę.
Natalie: Izzy? Co ty? Jak ty? Jakim cudem?
Izzy: Dostarczam ploteczki dla Sierry!
Natalie: Ale ty... Byłaś przecież w Waszyngtonie!
Izzy: Wkradłam się na jakiś samolot! Doleciałam do Holandii. Stamtąd wsiadłam na konia i biegłam aż do granicy Hiszpanii z Francją! Na brzegu morza poznałam węgorza Edmunda, który nauczył mnie pływać z zamkniętymi oczami i tak dopłynęłam do Włoszech. Później złapali nas rybacy i byliśmy w centrum Rzymu, gdzie są wielkie bilbordy - listy gończe za Sierra.
Natalie słuchała z otwartą buzią.
Izzy: Żyjesz, głuptasko?
Natalie: (ocknęła się) Ale my jesteśmy na Sycylii! I jakim cudem weszłaś do mojego pokoju w hotelu!?
Izzy: To już inna historia...
Natalie: Nie! Daruj mi więcej szczegółów!
Izzy: Też tak sądzę! Masz duże opóźnienie z czołówką.
Natalie: O Boże! Właśnie!
(czo...)
Natalie: Zaraaaz! A ty skąd o niej wiesz!?
Izzy: Cicho już bądź!
(czołówka)
Palermo. centrum miasta:
Wszyscy stoją i przychodzi również Natalie z trajkoczącą jej Izzy.
Alejandro: Izzy? Co ty...
Natalie: Tak, tak! co ty tu robisz? Doczepiła się do mnie jak rzep do psiego ogona!
Wszyscy: Mhmm...
Natalie: Jako, ze nasze fundusze w chwili obecnej są skromne postanowiłam już wykorzystać tą szajbuskę.
Izzy: Gdzie szajbuska!? Gdzie? Chcę od niej autograf!
(w taksówce)Stephanie: Ta laska jest nieźle pokręcona!
(w taksówce)Sierra: Taak, jestem nie za bardzo zadowolona z wizyty Izzy. Zaćmi moją pomysłowość! I nie będę już mogła znów tak łatwo doprowadzić do wygranej!
Natalie: Dziś podjecie trochę z włoskiej kuchni!
Jamie: Mm, brzmi smacznie... Dobra, jaki jest haczyk?
Natalie: Izzy będzie gotować. Eh...
Większość: Łee...
Lucy: Co wy się od razu łamiecie?
Madeleine: Właśnie, przecież nas nie potruje? Nie potrujesz nas, kobieto?
Izzy: (skrzyżowane palce za sobą) No co wy? Aż tak chora nie jestem!
Natalie: Z powodu osłabienia Wrzeszczących Sówek od Wiewiór trzy osoby będą miały spokój.
Stephanie: Wyrażam chęci do siedzenia!
Szybko usiadła.
Francesca: Ja też!
Madeleine: Dziewczyny, no wiecie co... Ja też!
Szybko obie usiadły.
Samantha: Wstyd, babki. Cienkie jesteście!
Madeleine: Nie mogę pozwolić na przytycie!
Stephanie: Wciągnij brzuch, bo w tej dorosłej marynarce wyglądasz już jak beczułka!
Madeleine: Słucham!? Oo, teraz młoda masz przekichane! Ty, ja, południe i walka na jedzenie!
Stephanie: Już poległaś! Stara piło!
Memo: Laski się będą bić?
Jamie: Najwidoczniej... Kurczę! Przegapimy to!
Memo: Długi im to raczej nie zajmie. Haha!
Przybijają piątkę.
Samantha: (kręci głową) Faceci...
Sierra: (wpatrzona w Jamiego) Słodki, prawda?
Samantha: Jamie? Czy ja wiem, zawsze brałam go tylko za przyjaciela.
Sierra: A ja się w nim zakochałam... Ahh...
Samantha: Wiesz... Mama mnie chyba woła na obiad! (pobiegła)
(w taksówce)Samantha: (czerwona) Czy to możliwe? Jestem zazdrosna o najlepszego przyjaciela? Ale... Ja nie... Ahh!
(w taksówce)Madeleine: Haha! Znów czuję się jak młoda, gibka maszyna! A ta lasencja pożałuje, że ze mną zadarła!
Jacyś faceci przywieźli przenośną kuchnię, inni kończyli ustawiać stoły dla zawodników.
Natalie: Czy wszyscy podpisali zgodę na oddanie organów w razie śmierci?
Lucy: Ona żartuje, prawda!?
Andrew: Brzmiała dosyć poważnie...
Alejandro: Powiem, że jeśli chodzi o Izzy, to możemy się nieźle martwić.
Rebecca: Przestań ich straszyć! Nie zniosę następnej porażki!
Do ich stolika podchodzi Sierra.
Sierra: Czy mogłabym zamienić słówko z Lucy?
Lucy: Ze mną? No spoko, idę.
Odeszły kawałek.
Sierra: Nie wiem jak zacząć, żeby nie wyszło dziwnie. Weź to!
Dała jej coś do dłoni.
Lucy: Zaraz, co to jest?
Sierra: Dzięki tym tabletkom nie puścisz pawia i jakoś wytrwasz wybryki kuchenne Izzy.
Lucy: Ale dlaczego mi to dajesz? To jakiś podstęp!
Sierra: Niee, to nie tak! Wkurza mnie ktoś i jest ktoś kogo baaaardzo lubię. Chcę mu udowodnić, że jestem silna i przy okazji kogoś wywalić.
Lucy: Hm, chytre... Ale skąd mam...
Sierra: Mam nachosy! Dam je po zadaniu.
Lucy: Wchodzę w to!
Przybiły pakt.
(w taksówce)Lucy: Można powiedzieć, że nie tylko ona jest chytra. Nie powiem reszcie nic o tabletkach! Ha!
(w taksówce)Sierra: A kogo ja chcę wyrzucić? Lucy, ups! Przecież ona nie jest w mojej drużynie... Czyli my dziś wygramy! (złowieszczy uśmieszek)
Lucy wraca do stolika.
Rebecca: O czym tak plotkowaliście?
Lucy: Aaa, takie tam o sosach do nachosów.
Rebecca: Zajmująca rozmowa, widzę.
Zmarszczyła brwi. Lucy niepewnie się uśmiechnęła, Andrew badawczo się przyglądał.
(w taksówce)Andrew: Im mniej osób jest w naszej drużynie, tym bardziej się wszyscy izolują...
Natalie: Możemy zacząć jeść?
Jamie: Dlaczego w ogóle jemy w centrum miasta, wśród ulicznego gwaru?
Rebecca: Pewnie by miała ubaw jak się kompromitujemy!
Natalie: Też... Hehe. Ale mamy stąd blisko do szpitala.
Samantha: To chyba moja najczarniejsza godzina w życiu!
Jamie: Nie łam się. Przetrwamy to, jak zawsze!
Sami się zarumieniła.
Natalie: Dajesz, Izzy!
"Kelnerzy" podawali do stołów.
Natalie: Spaghetti!
Większość zaczęła jeść.
Natalie: (modliła się) Błagam, przeżyjcie...
Memo: Ten makaron jest jakiś twardy!
Jamie: Makaron swoją drogą, ale ten sos...
Izzy: Wykonany z pomieszanych, różnych resztek słoików z pobliskiego śmietnika. Hyhy.
Jedzący zrobili wielkie oczy.
Natalie: Jemy, jemy! Nie grzebiemy się.
(w taksówce)Rebecca: To jest chyba mój najgorszy koszmar! Jeśli to przetrwam, zacznę wszystkich chyba zabijać!
Alejandro: (zwija się pod stołem)
Lucy: (szeptała) Pomyśl o nachosach, nachosach! (wzięła tabletkę i szybko zaczęła jeść makaron)
Rebecca: Alejandro, ty maminsynku! Jedz to!
Alejandro: Na mą męską dumę! Nie dam rady!
Rebecca podbiegła do niego, zatkała mu nos, ten otworzył buzię, a ona wszystko mu wrzuciła.
Andrew: Dosyć drastyczny sposób, choć przyznaje, skuteczny.
Rebecca: Dobrze, że chociaż ty nie sprawiasz problemu.
Natalie: Widzę, że u Sówek wszyscy, czego nie można powiedzieć o Wiewiórach...
Memo rzucił talerzem w twarz Samanthy.
Memo: Sama sobie jedz to świństwo! Haha!
Samantha złapał ten talerz i roztrzaskała go o głowę Mema.
Memo: Wcale nie bolało... (mdleje)
Natalie: Lepiej go ocućcie, bo macie punkt w plecy! Następne danie...
W międzyczasie...
Scena jak z westernu. Ukazanie sylwetki Stephanie, potem Madeleine. Zbliżenie na oczy obu.
Francesca: (psując chwile napięcia) Dziewczyny, nie możecie odegrać tego inaczej?
Obie: Nie!!!
Francesca: Przegrana czy wygrana, i tak będziecie w tej samej drużynie!
Obie: No i co z tego!? Wrr!
Francesca: O co wy w ogóle walczycie?
Madeleine: O zachowanie klasy!
Stephanie: Właśnie!
Madeleine: Udowodnienie, która jest lepsza!
Stephanie: Właśnie!
Madeleine: I pokazanie, która jest mądrzejsza!
Stephanie: Właśnie!
Francesca: Zauważam akurat to. (mruknęła do siebie) Eh... miejmy to już za sobą! Są dwa stoły, dwie bagietki i duuużo przypraw i składników, aby stworzyć coś co mnie zachwyci! Bagietkę podniebienia! Gotowe?
Obie: Tak!
Francesca: Trzy! Dwa! Jeden!!! START!
Dziewczyny podbiegły do stołów i zaczęło się przyrządzanie. Co chwila któraś warczała.
Z powrotem na mieście...
Przy stołach siedziała już tylko Sierra, Rebecca i Lucy. Reszta leżała na ziemi, pod stołami i jęczała.
Natalie: Po ośmiu mdłych, przypalonych, zgniłych, nieludzkich z nutką Włoch potrawach i wynikiem 4:4 pozostały nam już tylko 3 reprezentantki. Jedna Wiewióra i dwie Sówki!
Lucy: Ja... już... wysiadam...
Rebecca: Siedź belferko!
Lucy: Jeśli... nie puszczę pawia... to zemdleje... albo umrę!
Izzy: Ale cieniasy! Trochę zielonego, butów, potu, a wy już wysiadacie! Na koniec mam coś do picia.
Sierra: Dd-ajesz...
Izzy: Sok z porzeczek! Z elementami śrubek, rdzy, octu, spirytusu, cytryny i soli!
Lucy: (rzyga i ląduje pod stołem)
Natalie: Dostaniecie je w małych kieliszeczkach. Lecz słuchajcie! Wygra nie ta, która wypije więcej, lecz ta, która po 10 minutach nie puści pawia.
Rebecca: Pośpiesz się!
Ponalewano szybko 20 kieliszków napoju.
Natalie: Pijecie dziewczyny!
Rebecca ruszyła jak z procy i ona już piła 6 kieliszek, a Sierra dopiero 2. Ostatecznie Rebecca wlewała sobie szybko, aż doszła do 12 kieliszka, resztę była Sierry.
Rebecca: (ledwo, co powiedziała) Wygrał...
Zesztywniała i stoczyła się na ziemię.
Natalie: Nie wygląda, to za dobrze... Sierra, a ty?
Sierra: Yy?
Siedziała podparta rękoma i wyglądała nieźle przymulona.
Natalie: Hm, w takim razie Zabójcze Wiewióry znów wygrywają. Trzeci raz!
Andrew: Zaraz! Przecież obie nie puściły pawia!
Większość wracała już do formy.
Natalie: Teoretycznie tak, ale Rebecca nie daje (tu ją trykała nogą) oznak życia, a zwycięzca musi być.
Przybiega Stephanie cała w sosach, warzywach i tym podobnych, a tuż za nią pokazała się Madeleine.
Madeleine: Stój, ty przebrzydła krowo! Jeszcze z Tobą nie skończyłam!
Stephanie: Zabierzcie tą wariatkę ode mnie! Aaa! (ucieka)
Dalej biegły, a po chwili przybiegła Francesca z tasakiem również brudna od góry do dołu.
Francesca: Gdzie one są!? Zabije obie i potnę na milimetrowe kawałeczki! Mam dosyć ich sporów!
Pobiegła i dalej ich szukała lub goniła. Wszyscy stali z przerażonymi minami.
Izzy: Ej no! Ludziska, tylko ja się tym zbytnio nie przejęłam?
Natalie: Sówki, przegraliście! Musicie się z tym pogodzić!
Wiewióry: Łii!
Alejandro: Bez komentarza!
Andrew wziął Rebeccę na ręce i Sówki odeszły z ponurą miną.
Wieczorem:
Rebecca: (budzi się) Gdzie ja jestem?
Andrew: Już w hotelu.
Rebecca: Już po ceremonii? Kto z tamtych wyleciał?
Andrew: Jeszcze jej nie było. Ii...
Rebecca: Co?
Andrew: Znów przegraliśmy.
Rebecca: Co takiego!? (zerwała się z łóżka)
Andrew: Powinnaś leżeć.
Rebecca: Nie będę leżeć! Aaa! To jakieś fatum! Trzeci raz z rzędu!
Alejandro akurat przechodził przez korytarz i zaczął podsłuchiwać rozmowę.
Andrew: Co teraz? Musimy się kogoś pozbyć.
Rebecca: Najlepiej to bym wyrzuciła tego Ale-pięknisia i Nachos-babkę!
Andrew: Lucy? A co jest z nią nie tak?
Rebecca: Ona coś kręci z tą Sierrą! Jestem tego pewna! Zagłosuje z resztą na kogo chcesz...
Alejandro: (odchodzi) Hehe.
(w taksówce)Alejandro: Czyżby zawęził się sojusz? Nie mogę na to pozwolić... Rebecca ma być po mojej stronie! Hehe. (chytry uśmieszek)
(w taksówce)Andrew: Knucie, to jest to czego bardzo nie lubię. Ale jak tak dalej pójdzie, to i ja wylecę...
Samantha: Sierra?
Ta siedziała zamyślona.
Samantha: Sierra!
Sierra: (ocknęła się) Tak? Co się stało?
Samantha: Tak myślałam, co mówiłaś... Ty i Jamie, to nie wyjdzie.
Sierra: Ohh... Jak możesz tak mówić!?
Samantha: Zbyt dobrze go znam! Nie uda się.
Sierra: Jesteś po prostu zazdrosna!
Samantha: Ja zazdrosna!? Haha! Dobry żart!
Sierra: Jeszcze zobaczysz, że będzie mój!
Samantha: Zobaczymy!
Zmrużyły złe oczy i odeszły.
Ceremonia:
Natalie: Tak żałosnej drużyny jeszcze nie widziałam. Haha!
Rebecca: Daruj sobie, bo ci maska od śmiania pęknie.
Chichot w tle.
Natalie: Haha...
Biegnie Stephanie.
Stephanie: Ratunku!
Madeleine: I tak cię dopadnę! Ale najpierw... Aaa!
Obie uciekają.
Francesca: Zabiję was! Po prostu zabije!
Ona również uciekła.
Natalie: Taa... Kto nie dostanie talerza z ciepłym makarone wykona lot wstydu! Więc...
- Rebecca
- i... Alejandro!
Rebecca uśmiecha się do Lucy, po czym pomachała jej tabletkami.
Lucy: O nie...
Natalie: A dziś, według waszych głosów z programem żegna się...
Alejandro pewny siebie. Dramatyczna muzyka.
Natalie: ...Andrew!
Andrew i Rebecca: Co!?
Natalie: Nic nie poradzę. Tak mówią głosy i tak bywa! Bywaj zdrów!
Zły, bez wyjaśnień poszedł, podszedł do buta, a ten poszedł w użycie, kopnął Andrew i ten odleciał.
(w taksówce)Alejandro: Ten program, też będzie mój! Haha! (diabelski śmiech)
Przerwane połączenie. Koniec odcinka.
1. Niespodziewana wycieczka | 2. Rejs marzeń | 3. Przerażające smaki | 4. Zapoznanie z fauną | 5. Wodna przygoda | 6. Architektoniczne zabawy | 7. Ile sił w mięśniach! | 8. | 9. | 10. | 11. | 12. | 13. Starcie najlepszych | 14. Chwilowy odpoczynek | |