Fanon Totalnej Porażki

Na tej wiki głównie przechowujemy stare fikcje pisane przez użytkowników. Jeśli któryś z nich przebywa na innych wiki, a nie chciałby, żeby one były dostępne na stronie, prosimy o kontakt z admininistratorami wiki w celu ich usunięcia.

CZYTAJ WIĘCEJ

Fanon Totalnej Porażki
Advertisement

Kadr na Natalie śpiącą w łóżku, w wałkach we włosach, maseczce na twarzy i z kciukiem w buzi. Dzwoni budzik.

Natalie: Mm, wrr! Już siódma. Biedny człowiek musi pilnować jakichś głupich dzieci...

Spogląda na związanego kamerzystę, siedzącego na krześle. Zaczął się miotać.

Natalie: Co ty tu robisz!? Ej, kto mnie w takim razie kameruje!?

Izzy: Ja! Fajnie, co nie? Hyhy!

Wyskakuje przed kamerę.

Natalie: Izzy? Co ty? Jak ty? Jakim cudem?

Izzy: Dostarczam ploteczki dla Sierry!

Natalie: Ale ty... Byłaś przecież w Waszyngtonie!

Izzy: Wkradłam się na jakiś samolot! Doleciałam do Holandii. Stamtąd wsiadłam na konia i biegłam aż do granicy Hiszpanii z Francją! Na brzegu morza poznałam węgorza Edmunda, który nauczył mnie pływać z zamkniętymi oczami i tak dopłynęłam do Włoszech. Później złapali nas rybacy i byliśmy w centrum Rzymu, gdzie są wielkie bilbordy - listy gończe za Sierra.

Natalie słuchała z otwartą buzią.

Izzy: Żyjesz, głuptasko?

Natalie: (ocknęła się) Ale my jesteśmy na Sycylii! I jakim cudem weszłaś do mojego pokoju w hotelu!?

Izzy: To już inna historia...

Natalie: Nie! Daruj mi więcej szczegółów!

Izzy: Też tak sądzę! Masz duże opóźnienie z czołówką.

Natalie: O Boże! Właśnie!


(czo...)

Natalie: Zaraaaz! A ty skąd o niej wiesz!?

Izzy: Cicho już bądź!


(czołówka)


Palermo. centrum miasta:

Wszyscy stoją i przychodzi również Natalie z trajkoczącą jej Izzy.

Alejandro: Izzy? Co ty...

Natalie: Tak, tak! co ty tu robisz? Doczepiła się do mnie jak rzep do psiego ogona!

Wszyscy: Mhmm...

Natalie: Jako, ze nasze fundusze w chwili obecnej są skromne postanowiłam już wykorzystać tą szajbuskę.

Izzy: Gdzie szajbuska!? Gdzie? Chcę od niej autograf!

(w taksówce)Stephanie: Ta laska jest nieźle pokręcona!

(w taksówce)Sierra: Taak, jestem nie za bardzo zadowolona z wizyty Izzy. Zaćmi moją pomysłowość! I nie będę już mogła znów tak łatwo doprowadzić do wygranej!

Natalie: Dziś podjecie trochę z włoskiej kuchni!

Jamie: Mm, brzmi smacznie... Dobra, jaki jest haczyk?

Natalie: Izzy będzie gotować. Eh...

Większość: Łee...

Lucy: Co wy się od razu łamiecie?

Madeleine: Właśnie, przecież nas nie potruje? Nie potrujesz nas, kobieto?

Izzy: (skrzyżowane palce za sobą) No co wy? Aż tak chora nie jestem!

Natalie: Z powodu osłabienia Wrzeszczących Sówek od Wiewiór trzy osoby będą miały spokój.

Stephanie: Wyrażam chęci do siedzenia!

Szybko usiadła.

Francesca: Ja też!

Madeleine: Dziewczyny, no wiecie co... Ja też!

Szybko obie usiadły.

Samantha: Wstyd, babki. Cienkie jesteście!

Madeleine: Nie mogę pozwolić na przytycie!

Stephanie: Wciągnij brzuch, bo w tej dorosłej marynarce wyglądasz już jak beczułka!

Madeleine: Słucham!? Oo, teraz młoda masz przekichane! Ty, ja, południe i walka na jedzenie!

Stephanie: Już poległaś! Stara piło!

Memo: Laski się będą bić?

Jamie: Najwidoczniej... Kurczę! Przegapimy to!

Memo: Długi im to raczej nie zajmie. Haha!

Przybijają piątkę.

Samantha: (kręci głową) Faceci...

Sierra: (wpatrzona w Jamiego) Słodki, prawda?

Samantha: Jamie? Czy ja wiem, zawsze brałam go tylko za przyjaciela.

Sierra: A ja się w nim zakochałam... Ahh...

Samantha: Wiesz... Mama mnie chyba woła na obiad! (pobiegła)

(w taksówce)Samantha: (czerwona) Czy to możliwe? Jestem zazdrosna o najlepszego przyjaciela? Ale... Ja nie... Ahh!

(w taksówce)Madeleine: Haha! Znów czuję się jak młoda, gibka maszyna! A ta lasencja pożałuje, że ze mną zadarła!


Jacyś faceci przywieźli przenośną kuchnię, inni kończyli ustawiać stoły dla zawodników.

Natalie: Czy wszyscy podpisali zgodę na oddanie organów w razie śmierci?

Lucy: Ona żartuje, prawda!?

Andrew: Brzmiała dosyć poważnie...

Alejandro: Powiem, że jeśli chodzi o Izzy, to możemy się nieźle martwić.

Rebecca: Przestań ich straszyć! Nie zniosę następnej porażki!

Do ich stolika podchodzi Sierra.

Sierra: Czy mogłabym zamienić słówko z Lucy?

Lucy: Ze mną? No spoko, idę.

Odeszły kawałek.

Sierra: Nie wiem jak zacząć, żeby nie wyszło dziwnie. Weź to!

Dała jej coś do dłoni.

Lucy: Zaraz, co to jest?

Sierra: Dzięki tym tabletkom nie puścisz pawia i jakoś wytrwasz wybryki kuchenne Izzy.

Lucy: Ale dlaczego mi to dajesz? To jakiś podstęp!

Sierra: Niee, to nie tak! Wkurza mnie ktoś i jest ktoś kogo baaaardzo lubię. Chcę mu udowodnić, że jestem silna i przy okazji kogoś wywalić.

Lucy: Hm, chytre... Ale skąd mam...

Sierra: Mam nachosy! Dam je po zadaniu.

Lucy: Wchodzę w to!

Przybiły pakt.

(w taksówce)Lucy: Można powiedzieć, że nie tylko ona jest chytra. Nie powiem reszcie nic o tabletkach! Ha!

(w taksówce)Sierra: A kogo ja chcę wyrzucić? Lucy, ups! Przecież ona nie jest w mojej drużynie... Czyli my dziś wygramy! (złowieszczy uśmieszek)

Lucy wraca do stolika.

Rebecca: O czym tak plotkowaliście?

Lucy: Aaa, takie tam o sosach do nachosów.

Rebecca: Zajmująca rozmowa, widzę.

Zmarszczyła brwi. Lucy niepewnie się uśmiechnęła, Andrew badawczo się przyglądał.

(w taksówce)Andrew: Im mniej osób jest w naszej drużynie, tym bardziej się wszyscy izolują...

Natalie: Możemy zacząć jeść?

Jamie: Dlaczego w ogóle jemy w centrum miasta, wśród ulicznego gwaru?

Rebecca: Pewnie by miała ubaw jak się kompromitujemy!

Natalie: Też... Hehe. Ale mamy stąd blisko do szpitala.

Samantha: To chyba moja najczarniejsza godzina w życiu!

Jamie: Nie łam się. Przetrwamy to, jak zawsze!

Sami się zarumieniła.

Natalie: Dajesz, Izzy!

"Kelnerzy" podawali do stołów.

Natalie: Spaghetti!

Większość zaczęła jeść.

Natalie: (modliła się) Błagam, przeżyjcie...

Memo: Ten makaron jest jakiś twardy!

Jamie: Makaron swoją drogą, ale ten sos...

Izzy: Wykonany z pomieszanych, różnych resztek słoików z pobliskiego śmietnika. Hyhy.

Jedzący zrobili wielkie oczy.

Natalie: Jemy, jemy! Nie grzebiemy się.

(w taksówce)Rebecca: To jest chyba mój najgorszy koszmar! Jeśli to przetrwam, zacznę wszystkich chyba zabijać!

Alejandro: (zwija się pod stołem)

Lucy: (szeptała) Pomyśl o nachosach, nachosach! (wzięła tabletkę i szybko zaczęła jeść makaron)

Rebecca: Alejandro, ty maminsynku! Jedz to!

Alejandro: Na mą męską dumę! Nie dam rady!

Rebecca podbiegła do niego, zatkała mu nos, ten otworzył buzię, a ona wszystko mu wrzuciła.

Andrew: Dosyć drastyczny sposób, choć przyznaje, skuteczny.

Rebecca: Dobrze, że chociaż ty nie sprawiasz problemu.

Natalie: Widzę, że u Sówek wszyscy, czego nie można powiedzieć o Wiewiórach...

Memo rzucił talerzem w twarz Samanthy.

Memo: Sama sobie jedz to świństwo! Haha!

Samantha złapał ten talerz i roztrzaskała go o głowę Mema.

Memo: Wcale nie bolało... (mdleje)

Natalie: Lepiej go ocućcie, bo macie punkt w plecy! Następne danie...


W międzyczasie...

Scena jak z westernu. Ukazanie sylwetki Stephanie, potem Madeleine. Zbliżenie na oczy obu.

Francesca: (psując chwile napięcia) Dziewczyny, nie możecie odegrać tego inaczej?

Obie: Nie!!!

Francesca: Przegrana czy wygrana, i tak będziecie w tej samej drużynie!

Obie: No i co z tego!? Wrr!

Francesca: O co wy w ogóle walczycie?

Madeleine: O zachowanie klasy!

Stephanie: Właśnie!

Madeleine: Udowodnienie, która jest lepsza!

Stephanie: Właśnie!

Madeleine: I pokazanie, która jest mądrzejsza!

Stephanie: Właśnie!

Francesca: Zauważam akurat to. (mruknęła do siebie) Eh... miejmy to już za sobą! Są dwa stoły, dwie bagietki i duuużo przypraw i składników, aby stworzyć coś co mnie zachwyci! Bagietkę podniebienia! Gotowe?

Obie: Tak!

Francesca: Trzy! Dwa! Jeden!!! START!

Dziewczyny podbiegły do stołów i zaczęło się przyrządzanie. Co chwila któraś warczała.


Z powrotem na mieście...

Przy stołach siedziała już tylko Sierra, Rebecca i Lucy. Reszta leżała na ziemi, pod stołami i jęczała.

Natalie: Po ośmiu mdłych, przypalonych, zgniłych, nieludzkich z nutką Włoch potrawach i wynikiem 4:4 pozostały nam już tylko 3 reprezentantki. Jedna Wiewióra i dwie Sówki!

Lucy: Ja... już... wysiadam...

Rebecca: Siedź belferko!

Lucy: Jeśli... nie puszczę pawia... to zemdleje... albo umrę!

Izzy: Ale cieniasy! Trochę zielonego, butów, potu, a wy już wysiadacie! Na koniec mam coś do picia.

Sierra: Dd-ajesz...

Izzy: Sok z porzeczek! Z elementami śrubek, rdzy, octu, spirytusu, cytryny i soli!

Lucy: (rzyga i ląduje pod stołem)

Natalie: Dostaniecie je w małych kieliszeczkach. Lecz słuchajcie! Wygra nie ta, która wypije więcej, lecz ta, która po 10 minutach nie puści pawia.

Rebecca: Pośpiesz się!

Ponalewano szybko 20 kieliszków napoju.

Natalie: Pijecie dziewczyny!

Rebecca ruszyła jak z procy i ona już piła 6 kieliszek, a Sierra dopiero 2. Ostatecznie Rebecca wlewała sobie szybko, aż doszła do 12 kieliszka, resztę była Sierry.

Rebecca: (ledwo, co powiedziała) Wygrał...

Zesztywniała i stoczyła się na ziemię.

Natalie: Nie wygląda, to za dobrze... Sierra, a ty?

Sierra: Yy?

Siedziała podparta rękoma i wyglądała nieźle przymulona.

Natalie: Hm, w takim razie Zabójcze Wiewióry znów wygrywają. Trzeci raz!

Andrew: Zaraz! Przecież obie nie puściły pawia!

Większość wracała już do formy.

Natalie: Teoretycznie tak, ale Rebecca nie daje (tu ją trykała nogą) oznak życia, a zwycięzca musi być.

Przybiega Stephanie cała w sosach, warzywach i tym podobnych, a tuż za nią pokazała się Madeleine.

Madeleine: Stój, ty przebrzydła krowo! Jeszcze z Tobą nie skończyłam!

Stephanie: Zabierzcie tą wariatkę ode mnie! Aaa! (ucieka)

Dalej biegły, a po chwili przybiegła Francesca z tasakiem również brudna od góry do dołu.

Francesca: Gdzie one są!? Zabije obie i potnę na milimetrowe kawałeczki! Mam dosyć ich sporów!

Pobiegła i dalej ich szukała lub goniła. Wszyscy stali z przerażonymi minami.

Izzy: Ej no! Ludziska, tylko ja się tym zbytnio nie przejęłam?

Natalie: Sówki, przegraliście! Musicie się z tym pogodzić!

Wiewióry: Łii!

Alejandro: Bez komentarza!

Andrew wziął Rebeccę na ręce i Sówki odeszły z ponurą miną.


Wieczorem:

Rebecca: (budzi się) Gdzie ja jestem?

Andrew: Już w hotelu.

Rebecca: Już po ceremonii? Kto z tamtych wyleciał?

Andrew: Jeszcze jej nie było. Ii...

Rebecca: Co?

Andrew: Znów przegraliśmy.

Rebecca: Co takiego!? (zerwała się z łóżka)

Andrew: Powinnaś leżeć.

Rebecca: Nie będę leżeć! Aaa! To jakieś fatum! Trzeci raz z rzędu!

Alejandro akurat przechodził przez korytarz i zaczął podsłuchiwać rozmowę.

Andrew: Co teraz? Musimy się kogoś pozbyć.

Rebecca: Najlepiej to bym wyrzuciła tego Ale-pięknisia i Nachos-babkę!

Andrew: Lucy? A co jest z nią nie tak?

Rebecca: Ona coś kręci z tą Sierrą! Jestem tego pewna! Zagłosuje z resztą na kogo chcesz...

Alejandro: (odchodzi) Hehe.

(w taksówce)Alejandro: Czyżby zawęził się sojusz? Nie mogę na to pozwolić... Rebecca ma być po mojej stronie! Hehe. (chytry uśmieszek)

(w taksówce)Andrew: Knucie, to jest to czego bardzo nie lubię. Ale jak tak dalej pójdzie, to i ja wylecę...


Samantha: Sierra?

Ta siedziała zamyślona.

Samantha: Sierra!

Sierra: (ocknęła się) Tak? Co się stało?

Samantha: Tak myślałam, co mówiłaś... Ty i Jamie, to nie wyjdzie.

Sierra: Ohh... Jak możesz tak mówić!?

Samantha: Zbyt dobrze go znam! Nie uda się.

Sierra: Jesteś po prostu zazdrosna!

Samantha: Ja zazdrosna!? Haha! Dobry żart!

Sierra: Jeszcze zobaczysz, że będzie mój!

Samantha: Zobaczymy!

Zmrużyły złe oczy i odeszły.


Ceremonia:

Natalie: Tak żałosnej drużyny jeszcze nie widziałam. Haha!

Rebecca: Daruj sobie, bo ci maska od śmiania pęknie.

Chichot w tle.

Natalie: Haha...

Biegnie Stephanie.

Stephanie: Ratunku!

Madeleine: I tak cię dopadnę! Ale najpierw... Aaa!

Obie uciekają.

Francesca: Zabiję was! Po prostu zabije!

Ona również uciekła.

Natalie: Taa... Kto nie dostanie talerza z ciepłym makarone wykona lot wstydu! Więc...

  • Rebecca
  • i... Alejandro!

Rebecca uśmiecha się do Lucy, po czym pomachała jej tabletkami.

Lucy: O nie...

Natalie: A dziś, według waszych głosów z programem żegna się...

Alejandro pewny siebie. Dramatyczna muzyka.

Natalie: ...Andrew!

Andrew i Rebecca: Co!?

Natalie: Nic nie poradzę. Tak mówią głosy i tak bywa! Bywaj zdrów!

Zły, bez wyjaśnień poszedł, podszedł do buta, a ten poszedł w użycie, kopnął Andrew i ten odleciał.

(w taksówce)Alejandro: Ten program, też będzie mój! Haha! (diabelski śmiech)

Przerwane połączenie. Koniec odcinka.



Wyspa Totalnej Porażki: Inna Historia

1. Niespodziewana wycieczka | 2. Rejs marzeń | 3. Przerażające smaki | 4. Zapoznanie z fauną | 5. Wodna przygoda | 6. Architektoniczne zabawy | 7. Ile sił w mięśniach! | 8. | 9. | 10. | 11. | 12. | 13. Starcie najlepszych | 14. Chwilowy odpoczynek |
Advertisement